Przeczytanie zajmie 3 minuty.
No. 14

W tym odcinku pisaniny przyjrzymy się ciepłemu, pełnemu słońca dniu i jego reprezentacji w obrazie. Skupimy się na małym "eksperymencie" i jego efektach.

Kontekst

Ładna słoneczna pogoda, zachęcająca do kompieli słonecznych. Mocne cienie i wysokie kontrasty. Brak głębi, przesyt koloru- jednocześnie świat przeinaczony przez nasze okulary przeciwsłoneczne.
Warunki, w których migawka elektroniczna to podstawa. Jedynym sposobem na używanie niskiego F staje się filtr ND.
W efekcie, sytuacja sugerująca pozostawienie aparatu leżakującego na półce.

Nowe spojrzenie

Kontynuując wywód z wpisu No.12 na temat eksperymentowania i odkrywania, odkopałem z szafy stary filtr IR.

A dokładniej nakręcany filtr firmy Green, 720 nm, w oszałamiającej cenie 15 zł, na x lat wstecz.


Przed wyjściem, przykręcam więc czarne szkiełko na obiektyw. Ładuję sprzęt w pokrowiec i ląduje w plecaku.
Pierwsze zdjęcie? Pudło, rozmazane.
Drugie? To samo.
Okazuje się ze sytuacja wymaga dodatkowego skupienia i przeanalizowania. IR zmienia wszystko i przepełniony światłem dzień staje się niedostatecznie oświetlony. Sam filtr dodatkowo przeinacza obraz w różową krainę, i tutaj wkracza...

Symulacja

Do pomocy przychodzą nam symulacje. Przełączamy film na Acros. Dodajemy własnych ustawień. ISO wędruje w zakres 6400-12800. Przygotowani w ten sposób, odczarowujemy różowy świat i zmieniamy nasze możliwości.

Zdjęcia

Zielone liście stały się naszym światłem. Kora drzew stanowi trzon obrazu, czesto wykreślając siatkę na naszym zdjęciu. Niebo straciło na swojej sile dopełniając to co zobaczyliśmy.

Efekty

Tu można powiedzieć "w las!". Pokonując wydeptane ścieżki wśród otaczającej przyrody, możemy zacząć przestawiać się na nowy sposób patrzenia. Drzewa zaczynają stanowić obraz sam w sobie, trawa uspokaja pierwszy plan tworząc jasny dywan. Niebo dopełnia całości jednobarwną aplą. Pozostaje zbudować nam tylko ten idealny kadr.

Podsumowując

Krajobraz, którego walory ukrywały się nawet w czerni i bieli - zyskiwał w ujęciu fotografii podczerwonej. Zwyczajny spacer, w którym po za selfiakami nic by nie powstało, pozwolił odkryć wydeptane miejsca na nowo.