Ostatnie ujęcia roku. Kolory jesieni, podrygi pięknego słońca, pierwsze przymrozki.

Początek
Całość zaczęła się niewinnie- spacer o poranku, piękne pola pokryte żółcią i zielenią. Okres grzybowych tłumów w miejscach odludnych.
Czas to również małego podręcznego aparatu. Aparatu, który daje poczucie swobody i ściąga obowiązek posiadania super przemyślanych kadrów. W tym kontekście najwięcej powstaje czystych plików SOOC. Plików lekkich i nie wymagających pracy dokładnie tak jak sprzęt, który ze sobą noszę.
Następnie życie wcisnęło pauzę i nakazało przemyśleć już osiągnięte. Tak więc przejdźmy do rozwinięcia- gdyż reszta roku była już synonimem prokrastynacji.












Rozwinięcie
Rok ten pokazał, że najważniejszym aparatem do robienia czegokolwiek jest ten, który przy sobie posiadamy. Jednak to zdanie sprowadza całość do zbytniego uproszczenia.
Stopklatki codzienności, które chciałem upamiętnić odruchowo, impulsywnie tu i teraz- najlepiej było wykonywać maluchem. Zawsze schowanym w kieszeni kurtki/bluzy czy plecaka. Był ze mną tam gdzie intencjonalne nie zabierałem żadnej konfiguracji obiektyw-body, albo kilku obiektywów. Gotów na wyłapanie rys i otarć. Sprzęt stricte bojowy, niewielki, taki na którego nikt nie zwracał uwagi.
W takim podejściu trzeba mentalnie przygotować się na realne ślady użytkowania sprzętu. Nabierze on z czasem pięknego oblicza pełnego wspomnień, jednak zanim to nastanie może przysparzać bólu- kiedy na niego patrzymy.
Tym idealnym maluchem okazał się Fujifilm x-e3 wraz z obiektywem 23 mm f2. Para towarzysząca mi na wyprawach pieszych, rowerowych, czy spacerach. Po pełnym roku ten zestaw pozwolił mi zmienić oczekiwania co do sprzętu i zmodyfikować pewne "chciejstwa".
Pierwszą z korekt jaką zauważyłem, było zmniejszenie zapotrzebowania na sprzęt. Ogniskowa 23 mm (co daje 35mm na ff), pozwoliła mi odkryć mój ulubiony obiektyw - jak się okazało, tak patrzę i kadruję świat, wszystko w zgodzie z tą ogniskową.
Kolejnym chciejstwem, które pojawiło się była chęć posiadania naleśnika. Dlaczego? Super mały, płaski, niewystający obiektyw zwiększył by responsywność tego sprzętu. Dał by mi również perspektywę na lekko węższe kadry - czego brakowało mi czasami w moim ulubionym połączeniu.








Wyzwania
Ubiegły rok miał być rokiem spokojniejszym fotograficznie. Miał pozwolić mi się wyrwać z klatki oczekiwań- dojrzeć piękno w moim otoczeniu. Dodatkiem do tego miało być ograniczenie używanego sprzętu i odłożenie go na mentalnej półeczce oczekiwań.
Efektem jaki mogłem zauważyć w trakcie realizacji tych założeń było uproszczenie patrzenia i "lekkość" w tworzeniu kadrów. Po pierwszych bolączkach z noszeniem jednego szkła. Nudnością i opatrzeniem tego zestawu. Zacząłem dostrzegać coraz to bardziej rosnącą przyjemność z chwytania kadrów. Chętniej same wpadały mi do głowy ujęte w ramkę mojego obiektywu - tego który bywał ze mną najczęściej. Nie potrzebowałem doszukiwać się rozwiązań na zaistniałą okoliczność, bo wiedziałem- albo już się udało i jest ten kadr ze mną, albo go nie ma.
Czy to przyjemne uczucie? Bardzo.
Głównym beneficjentem tego wszystkiego byłem ja sam. Zacząłem mocniej przeżywać, mocniej odpoczywać i mocniej korzystać z miejsc i chwil, w których jestem.
Benefity tylko mentalne? Otóż nie...
Wraz z coraz częstszym występowaniem aparatu w moich rękach, zwiększyła się tolerancja na niego. Aparat sam w sobie był już na tyle "niewidoczny" aby zapisywać w nim emocje i przeżycia towarzyszące w codzienności szarego człowieka.
A gdy minęło pół roku, okazało się iż śmiało mogę z tego tworzyć albumy okolicznościowe. I w taki sposób półki zaczęły wypełniać się wspomnieniami zapisanymi w formie papierowej.
Czy kadry zawsze były idealne? Nie.
Powstało wiele nieudanych kadrów. Powstało wiele nieudanych eksperymentów z symulacjami filmów. Powstały albumy będące zbiorami różnych wizualnie elementów.
To te nieudane kadry i sytuacje, które jednoznacznie prowadzą do chęci mocnego upuszczenia obiektu o ziemię, pozwalają wyciągać wnioski. I te opisane wyżej zazwyczaj w takich momentach powstawały :D








Zakończenie
Miniony rok był pięknym okresem odkrywania fotografii na nowo. Był tez super pod względem poznawania siebie i zapisywania historii. Pod żadnym względem nie był idealny. Ale czy idealnym miał być?
Wnioski jakie z niego płyną pozwalają mi budować moje małe życie fotograficzne. Eksperymenty mogę polecić każdemu- choć tylko po to aby odkryć siebie na nowo.
Ja ewoluowałem przez ten rok, mój styl również. A ty? Odkryłeś coś nowego tylko dla siebie?


